Jak wydać swoją muzykę w Spotify? [PORADNIK]

Jesteś niezależnym twórcą i zastanawiasz się, jak wydać swoją muzykę w Spotify i w innych serwisach streamingowych? Przeczytaj poradnik KTP Records i dowiedz się, jak to zrobić!

Na YouTube numery wrzucają wszyscy, ale czy każdy może opublikować swoją muzykę w Spotify? Na pewno jest to łatwiejsze niż mogłoby się wydawać!

Jaką muzykę możesz wydać w Spotify?

Bez wątpienia musi to być utwór autorski. My tworzymy przede wszystkim rap i na tym przykładzie wyjaśnimy, jakie wymagania musi spełniać. Autor – w tym przypadku raper – musi mieć prawa do bitu, czyli być jego twórcą lub kupić podkład od producenta. Oczywiście można ryzykować publikację utworu z tzw. “darmowym” bitem, ale nie polecamy takiego rozwiązania, bo można narobić sobie problemów.

Biorąc pod uwagę sam fakt publikacji muzyki w Spotify, mało znani i niezależni twórcy mają właściwie takie same możliwości, jak gwiazdy światowego formatu. Wystarczy wybrać jednego z wielu dystrybutorów do serwisów streamingowych.

Czyje usługi wybrać?

Znani i popularni dystrybutorzy to między innymi TuneCore i Distrokid. Są to serwisy płatne. Trzeba wydać kasę na roczny abonament lub opłatę za konkretne wydanie (album lub singiel). Czy za dystrybucję trzeba koniecznie płacić? Okazuje się, że nie!

Jeśli zależy Ci przede wszystkim na samym fakcie opublikowania muzyki w Spotify, warto skorzystać z serwisów, które nie pobierają opłat za dystrybucję. My mamy doświadczenie związane z Amuse. W 2018 roku postanowiliśmy przetestować ten serwis i nie da się ukryć, że główną motywacją był fakt, iż nie będzie trzeba inwestować dodatkowych pieniędzy. Amuse zapewniało też, że wszelkie zyski z odtworzeń muzyki w streamingach, trafią do autora. Czy tak faktycznie było? Dowiesz się w dalszej części poradnika.

Jak działa Amuse?

Jeszcze w 2018 roku wyglądało to obiecująco. Życie potwierdziło, że opublikowanie muzyki w Spotify, iTunes, czy Tidal nie wiąże się z opłatami. Album lub singiel wysyłało się dzięki aplikacji na Android (dopiero później Amuse umożliwiło wykonanie tego procesu przez przeglądarkę internetową). Po załadowaniu muzyki i okładki oraz zatwierdzeniu materiału (są konkretne wytyczne odnośnie tego, co może znaleźć się na okładce, a co jest zabronione oraz trzeba załadować pliki w odpowiednim formacie), czekało się dwa tygodnie na publikację. W kolejnych latach czas oczekiwania wydłużył się najpierw do trzech, a następnie do czterech tygodni.

Czy faktycznie wszystkie zarobki trafiają do artysty?

Teoretycznie tak, ale na własnym przykładzie wiemy, że przy wypłacie (trzeba najpierw uzbierać 10 dolarów, by była taka możliwość) potrącona została prowizja, która uszczupliła zarobek. Od innych artystów dowiedzieliśmy się, że najprawdopodobniej źle wybraliśmy formę płatności i dlatego prowizja została naliczona. Faktem jest też, że potrzeba wielu odtworzeń, by w ogóle cokolwiek zarobić. Stawki za odtworzenie są głodowe, zatem tylko bardziej znani artyści są w stanie zarobić sensownie.

Czy Amuse zawsze będzie darmowe?

To już nie do końca bezpłatny serwis. Co nikogo nie powinno dziwić, wprowadzona została płatna wersja PRO, co było też równoznaczne z uszczupleniem możliwości planu bezpłatnego. Czeka się dłużej na publikację i przykładowo nie można już umieścić nazwy labelu. To detal i nie sprawa życia i śmierci, ale niektórych ograniczenia mogą zniechęcić. Mimo zmian w Amuse, dalej jest to ciekawa alternatywa dla płatnych serwisów dystrybucjących muzykę.

A co jeśli nie Amuse?

Ciekawą alternatywą (wśród tych darmowych) jest RouteNote. Nie używaliśmy go jeszcze, ale znajomi twórcy tak. Plusy sa takie, że na publikację czeka się dużo krócej niż w darmowej wersji Amuse. Dostępne są wszystkie najbardziej popularne serwisy, na czele ze Spotify, iTunes i Tidal. Serwis jest darmowy, ale twórca dostaje 85% zysków z odtworzeń muzyki.

Jeśli masz pytania na temat dystrybucji, napisz do nas na fanpage: KLIK. Odpowiemy na Twoje pytania i pomożemy! 🙂

Zobacz inne materiały na naszej stronie: KLIK.

Dodaj komentarz