Ad Augusta Per Angusta, czyli Augustyn Kennedy bez cenzury i fałszu [RECENZJA]

Kontrwowersyjny raper Augustyn Kennedy nagrał kolejny kontrowersyjny materiał. Christophors777 z KTP Records wziął pod lupę album Ad Augusta Per Angusta. Jeśli ktoś myślał, że kolega będzie klepał po plecach kolegę, może się mocno zdziwić.

Będzie to recenzja specyficzna, bo Christophoros zna się i kumpluje z Augustynem. Czy potrafi być obiektywny? Oddajmy mu głos, a właściwie pióro.

Siema, tu Christophoros777! Nie jestem ekspertem w takich formach przekazu, więc proszę o wyrozumiałość. Jeśli ktoś myślał, że będę tylko chwalił swojego kolegę, grubo się mylił. Z perspektywy czasu stwierdziłem, że być może pojawiająca się tu krytyka jest zbyt mocna i nie chciałbym, aby przysłoniła fakt, iż jest to album wyjątkowego rapera, osoby szczególnie uzdolnionej – co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

Na wstępie chcę podkreślić, że jest to recenzja pisana z perspektywy osoby, która nie lubi wulgarnego języka – w rapie i w ogóle. Nie powinno zatem dziwić, że nie przypadło mi do gustu wykonanie bardzo ciekawej koncepcji intra albumu Ad Augusta Per Angusta. Raper zaprosił swoich odbiorców i przychylne mu osoby, by na nagraniu wypowiedziały tytuł tego projektu. Również i ja przygotowałem takie nagranie.

Niestety już po pierwszym „Ad Augusta Per Angusta”, słyszymy odpowiedź Augustyna „W chuju mam czy trafię w gusta”. Na szczęście nie każda odpowiedź jest z wulgaryzmami. Intro jest ogólnie dość szalone, a w drugiej minucie wkrada się tam obłęd. Ktoś zaczyna drzeć się w niebogłosy i brzmi to jak nagranie z izolatki w szpitalu psychiatrycznym. Takie otwarcie sugeruje, że ten projekt nie będzie przebiegał pod dyktando spokoju i pokoju…

augustyn okladki pion 1 1024x577 Ad Augusta Per Angusta, czyli Augustyn Kennedy bez cenzury i fałszu [RECENZJA]

Od nieokiełznanego Intro, przechodzimy do utworu Haha (Polish Chopper), który był zarazem pierwszym singlem promującym to wydawnictwo. Augustyn Kennedy postanowił tu udowodnić, że najlepiej w Polsce włada umiejętnością szybkiego rapowania i przy okazji potwierdził, że bardzo wysoko ocenia te zdolności („Nawinę, jak Eminem”) oraz podkreślił, że ma niezbyt dobre zdanie o innych raperach. Ci będą bici lub zabici. Oczywiście mam świadomość, że chodzi tu cały czas o walkę liryczną i artystyczną, bo jestem przekonany, że Augustyn nikogo by nie zabił, choć jak sam przyznaje: „Panie Jezu Chryste, się nieco pogubiłem, dlatego nienawidzę i ładuję magazynek”.

Trzeba docenić kunszt i wykonanie tego kawałka. Jest to bez wątpienia niezwykle wysoki poziom umiejętności rapowania, ale osobiście zdecydowanie bliżej mi do muzyki Michaela Jacksona niż do utworów z tekstami w stylu: „Skurwysyny, ja przejmę ten biznes. Jestem artystą jak Hitler”. Nie jest to zupełnie moja bajka, ale mam świadomość, że artysta bardzo szczerze przekazał to, co siedziało mu w głowie w trakcie powstawania tego albumu. Szczerze do bólu. Warto zaznaczyć ciekawe połączenie drillowego bitu producenta o ksywie Pieruun oraz skreczy DJ-a Zela.

Nie ukrywam, że trochę brakuje mi czasów, gdy tak utalentowany raper służył dobrej sprawie i dzielił się swoim świadectwem nawrócenia na płycie Neofita. Od 2016 roku w życiu Augustyna trochę się pozmieniało, więc i jego muzyka nie jest już taka sama.

Świadomość własnego talentu nie zawsze idzie w parze z szacunkiem dla innych artystów i tak niestety jest w przypadku Augustyna Kennedy. Świadczy o tym dobitnie utwór Muszę ich zabić, gdzie już na starcie słyszymy, że osoby, o których mowa w tym tracku, to nie jest jego waga i jego liga oraz poziom. Nie wszyscy są tu wymienieni z ksyw, ale na pewno możemy dowiedzieć się, że Augustyn odbił od Tau, bo pycha jest cechą szatańską. Przypomnijmy, że kilka lat temu raper z Nieszawy miał dołączyć do Bozon Records, a jego album Neofita został nawet dołączony do części preorderów albumu Tau On/Off. Do tego wątku wrócimy jeszcze przy okazji innego utworu z Ad Augusta Per Angusta.

Muszę ich zabić jest kolejnym z bardzo dobrych utworów, do których nie wracam z uwagi na treść. Dissowanie nie jest moją bajką. Szukam w muzyce czegoś innego. Na koniec dodam, że pod koniec tego kawałka możecie usłyszeć zniekształcony fragment utrzymanego w podobnej konwencji tracka Gilotyna z poprzedniego krążka Krucjaty i Ballady.

Augustyn Kennedy lubi zaskakiwać i wciąż to mu się udaje. Agresja słowna staje się nieco przytłumiona od czwartej pozycji na liście utworów – skitu pt. FeelMy, gdzie twórca przy akompaniamencie ciekawych melodii zaczyna… śpiewać! Jest to wprowadzenie do dalszej części albumu oraz do bardzo ciekawego numeru Czarno-Białe, który podobnie jak w przypadku Muszę ich zabić wyprodukował Dan Morell.

Augustyn w Czarno-Białe wziął się za śpiewanie (ale też rapuje) i wspiera go w tym bardzo udanie Julia Kuberska, z ust której słyszymy w refrenie: „Nie wiem już kim dziś jestem. Sił mi brak na granie – film. Czarno-biały był w oczach mych i cała rola w nim”. O ile kogoś może dziwić mocno skąd bierze się pewna pyszałkowatość, ale też nienawiść i patrzenie z góry u bohatera tej długiej opowieści, to sporo mogą wyjaśniać słowa z pierwszej zwrotki (oczywiście rapowanej). „Tak naprawdę jestem bardzo nieszczęśliwy. Mamo, tato, nie chcę być dorosły nigdy”. Kennedy przyznaje też, że jest bezsilny i życie go przerasta.

Słuchając tego nachodzi mnie dość smutna refleksja, że można osiągnąć bardzo wysoki poziom w rapie, znać swoją wartość (a wręcz się wywyższać), ale sztuka życia jest zdecydowanie trudniejsza niż nawet najbardziej skomplikowane rapowe flow, najszybsze tempo lub wybitny poziom artyzmu. Pozostaje życzyć Augustynowi, by rychło ułożył swoje sprawy osobiste, bo jak sam przyznaje, nie ma pieniędzy, pracy i perspektyw. Marzy mu się życie z rapu, ale okazuje się, że to cięższy kawałek chleba niż wielu się wydaje.

Ad Augusta Per Angusta to podróż prosto do serca, mózgu i duszy rapera. To także zaproszenie do wydarzeń z życia wziętych. Słuchając kawałka Piękno można dowiedzieć się między innymi, że Augustyn próbował zarobić kasę na zbieraniu truskawek w Niemczech (stawka 25 centów za godzinę). Nie jest to do końca wyjaśnione, ale można zrozumieć, że wyjazd nie był zbytnio udany i spowodował także konflikt z narzeczoną. Jest mowa o rozstaniu, ale pojawia się też nadzieja na lepsze jutro. Numer Piękno zdecydowanie bardziej przypada mi do gustu, bo ma w sobie pewną głębię i zdecydowanie mniej jadu. Ciekawie brzmią śpiewane refreny, do których Kennedy umiejętnie używa autotune’a.

Kiedy wydaje się, że rozpoczęliśmy przyjemniejszą część albumu, pojawia się skit, w którym Augustyn mówi o sobie, że jest okropny. Jest to zapewne chwila słabości, choć trudno wyrokować nie znając kontekstu 15-sekundowego nagrania, w którym ponadto część słów ciężko zrozumieć z powodu jakości nagrania.

Po skicie przychodzi kolej na odświeżoną wersję utworu Courtney Love, który wyszedł w marcu 2021 roku jako singiel. Jest to bardzo ciekawe połączenie motywu rosyjskiej ruletki oraz historii wokalisty zespołu Nirvana Kurta Cobaina, który zmagał się z uzależnieniem od naroktyków i popłenił samobójstwo strzałem w głowę w 1994 roku. Augustyn w refrenie użył gry słów: „Jestem Twoim Kurtem, a Ty jesteś moją Love – Courtney Love, jeśli kiedyś umrę, to na pewno przed Tobą”. Refren ponownie ubogaca wokalistka Julia Kuberska. Numer można interpretować na różne sposoby – od nawiązań do myśli samobójczych, po zawód związany z brakiem przebicia się na scenie muzycznej – „A ja dosyć mam bycia dzieciakiem, który polega na mamie i tacie. Zdobyć szmal chciałem w tym rapie – któryś nielegal, ja dalej na starcie”. Kawał dobrego rapu na bicie AteZu i elementami kapitalnych przyspieszeń. Nietuzinkowy track.

Po nim pora na mojego faworyta – Na głos. Nie chodzi tylko o to, że Augustyn Kennedy wybrał w tym przypadku kapitalny bit mojego serdecznego kolegi i współpracownika w KTP Records Keyteepee. Numer ten to jedno wielkie zaskoczenie. W I zwrtoce Konrad nawija o osobach, które kocha. Przy pierwszym odsłuchu pomyślałem – super! W końcu pozytywny numer Augustyna. Refren utrzymuje słuchacza w tych doznaniach. Potem jednak następuje boom, bo w II zwrotce zaczyna się nawijka o tych, których raper nienawidzi. Drugi raz na tym albumie pada ksywa Tau. „Mói idol Tau, Piotr wyrządził mi krzywdę, wierzyłem naiwnie, że jesteś jak na płycie”. Następnie słyszymy fragment rozmowy telefonicznej, w której Tau propsuje album Augustyna pt. Neofita. Na koniec Konrad podkreśla, że chciałby kiedyś wybaczyć. Jest nadzieja! Przypomnijmy, że w 2017 roku Augustyn był jedną nogą w Bozon Records. Właściwie był członkiem wytwórni Tau, ale nigdy nie zostało to oficjalnie ogłoszone. Raperzy rozstali się w niezbyt dobrych relacjach, o czym można usłyszeć w Muszę ich zabić.

Myśląc o ulubionych utworach na tym krążku nie można zapomnieć o Nie daj się zabić. Takich numerów w wykonaniu Kennedy’ego chciałbym więcej. Mamy tutaj niezwykle ważny przekaz: „Jeśli masz te myśli, by popełnić samobójstwo dziś, ja Ci mówię – nie rób sobie tego i mi”. Artysta wyraża też, że w trudnych momentach jego rap jest z tymi, którzy potrzebują wsparcia. Albumowa wersja Nie daj się zabić jest nieco inna i dłuższa niż pierwotna, opublikowana jako singiel w grudniu 2020 roku. Na plus bardzo dobra i mądra zwrotka Wektora, na minus przekombinowanie z efektami na wokalach w I zwrotce, co utrudnia lub wręcz umożliwia zrozumienie niektórych słów. Zmieniła się także nieco tonacja autotune’a w refrenie, który bardziej podobał mi się we wcześniejszej wersji.

Jest jeszcze jeden numer, opublikowany jeszcze zanim powstała koncepcja albumu Ad Augusta Per Angusta. Jest to piękna rapowa laurka dla mamy Konrada Jesteś moim aniołem. Tu też autotunowe brzmienie refrenu zmieniło się w porównaniu do odsłony singlowej, ale w tym przypadku na plus. Aż chciałoby się powiedzieć – oby więcej takich numerów. Pod koniec utworu możecie usłyszeć tajemniczego Bonda. Jeśli dobrze się wsłuchacie, domyślicie się, kto kryje się pod tym pseudonimem.

Jeszcze więcej tajemniczości ma w sobie kolejny track na bicie Keyteepee pt. Mgła. Między wierszami można wychwycić, że opowiada o związku, tym bardziej, że w II zwrotce słyszymy kobietę o ksywie Miikara. Uroku temu utworowi dodaje to, że Augustyn Kennedy pozwolił na obszerne fragmenty samego bitu, który jest na tyle kunsztowny, że słucha się go z ogromną przyjemnością.

Fanów talentu Augustyna może zmartwić tytuł trzynastej, ostatniej pozycji na liście utworów (outra) – Moja ostatnia płyta. Twórca wyraża w głosowym nagraniu, że ma przeświadczenie, przeczucie, że więcej płyt już nie będzie. Słowa te wypowiedział 20 października 2020 roku, zatem po wydaniu poprzedniego krążka Krucjaty i Ballady. Życie miało zweryfikować te słowa i jeśli teraz Augustyn Kennedy ma podobne przeczucie, to mam nadzieję, że znów będzie mylne. Wszak Ad Augusta Per Angusta to po łacińsku „do wielkich osiągnięć przez trudności”. Nie wiem czy Konrad osiągnie wymarzony sukces w rapie i będzie z niego żył, ale mam nadzieję, że niezależnie od wszystkiego będzie dalej tworzył. Tworzył muzykę pełną głębi, a niekoniecznie przepełnioną jadem. Nie mówię od razu, że masz Konradzie wrócić do nurtu chrześcijańskiego w rapie, ale jestem pewien, że możesz zrobić jeszcze wiele dobrego dla Pana Boga i dla ludzi, wskazując na Niego.

Christophoros777

Zobacz inne artykuły na naszej stronie: KLIK.

Dodaj komentarz